piątek, 30 marca 2012

Trochę wiosny na balkonie

Nie mogłam się doczekać wiosny. Gdy zrobiło się trochę cieplej przyniosłam z piwnicy stół i stołki. Przykryłam stół kolorowym obrusem. Jednak nadal coś mi brakowało, więc wybrałam się do OBI i tak kupiłam doniczkę z kolorowymi kwiatami. Od razu zrobiło się weselej.










wtorek, 27 marca 2012

A miały być krokusy

Wybrałam się z aparatem do ogrodu na krokusy i okazało się, że muszę ich szukać. Mam ich tyle co na lekarstwo, będę koniecznie musiała na jesieni kupić cebulki. W ubiegłym roku było ich mało, ale w tym to już porażka. Pojedyncze egzemplarze pokazały się w różnych miejscach. Mam jeden biały, dwa ciemno fioletowe, po kilka żółtych i kremowych, będzie trochę więcej z jasnofioletowych, ale dopiero się pojawią.

 

 









Za to u moich sąsiadów śliczne kępki krokusów, aż miło było robić zdjęcia. Zresztą sami zobaczcie.









wtorek, 20 marca 2012

Przebiśniegi

Śnieżyczka przebiśnieg - Galanthus nivalis - roślina cebulowa należąca do najbardziej popularnych na przedwiośniu. Kwitnie do lutego do kwietnia, często wychyla się jeszcze z resztek śniegu czym raduje nasze oczy. Jeśli chcielibyśmy mieć wcześniej kwiaty wystarczy w styczniu przynieść roślinę do cieplejszego pomieszczenia o temperaturze max 12 stopni C i w ciągu 3 tygodni mamy kwiaty. Cebule przebiśniegów mają właściwości lecznicze, są stosowane w leczeniu nerwobóli, atrofii mięśni, paraliżu, dużą nadzieję wiążą także z nimi przy chorobie Alzheimera. Należy jednak pamiętać, że przebiśniegi są lekko trujące i należy z nimi uważać. Kolejną zaleta przebiśniegów jest ich miododajność, jako jedne z nielicznych roślin o tej porze roku dostarczają pyłku i nektaru. 
Przebiśniegi można rozmnażać z nasion, które wysiane w danym roku kiełkują jesienią, ale kwiaty z nich są dopiero po 6 latach. Nowe przebiśniegi uzyskuje się także z cebulek przybyszowych, które zakwitają na szczęście już następnego roku. 
U mnie przebiśniegi w ogrodzie są od zawsze, jednak z biegiem lat została ich znikoma ilość. Chyba z 7 lat temu kupiłam na targach 7 cebulek i chciałam wsadzić w taką kępkę. Jednak pomagała mi mama w sadzeniu, gdyż kupiłam wówczas bardzo dużo różnych cebulek. Tak więc moja mama, ogrodem zajmująca się od dobrych 40 lat uznała, że takie nieznane cebulki wsadzi w rządku. Wiosną gdy przebiśniegi wyszły z ziemi wyglądały komicznie - 7 takich pojedynczych roślinek w równym rządku. W kolejnym roku już było ich 14, w następnym spora kępa z 22 kwiatuszków, a w kolejnych dwóch latach już nie liczyłam ile, jednak tak dużo, że są roznoszone po całym ogrodzie i teraz mam już kilka kępek większych lub mniejszych w różnych częściach ogrodu. Na ostatnim zdjęciu jest część przebiśniegów, które pochodzą z tego sławnego rządku. :)










sobota, 17 marca 2012

Rannik zimowy

Rannik zimowy - Eranthis hyemalis - wieloletnia roślina z rodziny jaskrowatych. Kwitnie od lutego do marca, im dłużej utrzymuje się niska temperatura, tym dłużej utrzymują się jego jaskrawożółte kwiaty, które zamykają się na noc i w pochmurne dni. Rannik jest jedną z pierwszych kwitnących roślin w naszym klimacie, odporną na mróz. Jest także odporny na różne choroby, w związku z tym rzadko choruje. Po ilości pszczół w jego pobliżu można łatwo się domyślić, że rannik jest rośliną miododajną. Lubi miejsca słoneczne w czasie kwitnienia, więc można go uprawiać pod drzewami liściastymi, które na zimę zrzucają liście i zapewniają odpowiednią ilość światła w czasie kwitnienia, a dodatkowo w późniejszym czasie zapewnią odpowiednią wilgotność gleby. Rannik lubi gleby żyzne i przepuszczalne o stałej wilgotności, z wyjątkiem wczesnego lata nie toleruje przesuszania. Często jest sadzony na skalniakach w towarzystwie roślin o podobnej wielkości.
Sama bardzo lubię ranniki za ich wspaniałe żółciutkie kwiaty, niosące wielką radość każdemu ogrodnikowi na przedwiośniu. Gdy tylko śniegi stopnieją chodzę do ogrodu szukać pierwszych oznak wiosny, wówczas niezawodnie co roku trafiam na ranniki. Ich kwiaty mimo, że takie małe, a rzucają się w oczy z bardzo daleka. Serce się raduje gdy się na nie patrzy. Przez lata z jednej malutkiej kępki rozrosły się na tyle, że podzieliłam na mniejsze części i mam teraz kilka kępek po całym ogrodzie.

 

 

 

 

 

 



czwartek, 15 marca 2012

Wiewiórki i ptaszki

Byłam niedawno na spacerze w naszym pobliskim lasku i spotkałam wiewióreczki oraz ptaszki takie jak sikorki i sójki. Miałam ze sobą trochę orzechów włoskich i słonecznika, więc mogłam je trochę dokarmić.

 

 

 

 

 

 

 

 

czwartek, 8 marca 2012

Przyroda w Izraelu - dzień piąty - Jerycho i Morze Martwe

Przedostatni dzień pobytu w Ziemi Świętej był bardzo intensywny i gorący. Większość czasu spędziliśmy na pustyni. Pierwsze pojechaliśmy do Jerycha, miasta uważanego za najstarsze istniejącego nieprzerwanie od ok 11 tysięcy lat i nadal zamieszkiwanego. Jadąc z Betlejem do Jerycha stale za oknem towarzyszył nam pustynny widok, czasem pojawiały się jakieś rośliny, ale sporadycznie. 




W Jerychu zatrzymaliśmy się przy drzewie Sykomora, które pamięta czasy Chrystusa. Zgodnie z przekazem, to właśnie na to drzewo wspiął się Zacheusz chcąc widzieć Jezusa, o czym czytamy w piśmie świętym. 



Następnie pojechaliśmy do sklepu na zakupy kosmetyków z Morza Martwego, miejsce to jest zagospodarowane jak oaza na pustyni. Taką ilość zieleni pierwszy raz widzieliśmy od wyjazdy z Betlejem. 

 



Podjechaliśmy na punkt widokowy opodal, skąd rozpościerał się wspaniały widok na okolicę. W tle widać Masadę - historyczną twierdzę Żydowską. Jest to miejsce symboliczne dla każdego Izraelczyka.



Tu też spotkaliśmy odpoczywającego wielbłąda.



Interesująco wyglądały plantacji palm daktylowych, w porównaniu do naszych sadów. Ciekawostką jest iż daktyle rosną już w plastikowych torbach, podobnie jak banany. Jest to spowodowane wysoką temperaturą, aby owoce zbyt szybko nie dojrzały na zewnątrz i nie sczerniały. Rosnąc w niebieskich plastikowych torbach owoce dojrzewają równomiernie w środku i na zewnątrz. Obłędnie wyglądają całe plantacje drzew z niebieskimi workami.



Wspomniana już wcześniej Masada i widok na okolicę i Morze Martwe. Jako miejsce obronne było rewelacyjnie usytuowane, widok na okolicę z każdej strony był doskonały. Masada jest obecnie nie zamieszkała, chyba że weźmiemy pod uwagę czarne ptaki, nie wiem co to za jedne. Nie ma tam także roślinności, poza jedną jedyną palemką. 







Na koniec dostało nam Morze Martwe - jest to słone jezioro bezodpływowe. Lustro wody znajduje się w najniższym punkcie Ziemi  -422 m p.p.m. i ciągle się obniża. Woda jest bardzo słona, ma około 33 % zasolenia, to powoduje, że człowiek utrzymuje się na powierzchni wody, spokojnie mogą się tu więc kapać ludzie nieumiejący pływać. Atrakcją tego miejsca jest znajdująca się opodal beczka z minerałami z Morza Martwego, którym to błotkiem każdy się smaruje i wygląda jak diabełek, a po krótkim czasie zmywa się to błotko w specjalnie zamontowanych prysznicach. Kąpiel w Morzu Martwym ma zbawienny wpływ na skórę, jednak nie powinno się przebywać w Morzu Martwym dłużej niż 25 min jednego dnia.





Zachód słońca nad Morzem Martwym.




Na tym kończę pokazywanie moich zdjęć i opisywania miejsc z mojego wyjazdu do Ziemi Świętej. Ostatni dzień naszego pobytu to wczesna pobudka i przejazd na lotnisko w Tel Awiwie i powrót do domu.