wtorek, 21 lutego 2012

Przyroda w Izraelu - dzień czwarty - Yad Vashem i Batlejem

Południem pojechaliśmy do Yad Vashem - miejsca poświęconego żydowskim ofiarom Holokaustu na obrzeżach Jerozolimy. W całym Yad Vashem posadzone są drzewa poświęcone Sprawiedliwym Wśród Narodów Świata. Przy każdym drzewku jest tabliczka z imieniem i nazwiskiem oraz krajem pochodzenia. Na pierwszym zdjęciu jest drzewo poświęcone Irenie Sendlerowej.

 W ogrodzie zainteresowało mnie jedno z drzew o nieciekawej nazwie Szarańczyn strąkowy, którego strąki nazywane są chlebem świętojańskim. Jako ciekawostkę przewodnik opowiedział nam, że nasionka (na zdjęciu małe, okrągłe i brązowe) mające stałą wagę 0,2 g w starożytności były używane jako odważniki - kamieni szlachetnych. To właśnie od nich pochodzi do dziś używane w jubilerstwie słowo - karat.

 

 Kolejne drzewo w ogrodzie Yad Vashem, które bardzo interesująco wygląda.



 Za to popołudnie spędziliśmy w Betlejem. Najpierw udaliśmy się do Groty mlecznej, miejsca gdzie zatrzymała się Maryja karmić Jezusa i kropla pokarmu spadła na skałę, która zabarwiła się na biało. Teraz kobiety wszystkich wyznań gdy mają problemy z pokarmem udają się do Groty Mlecznej po niewielka ilość białego proszku, który ma mieć szczególne właściwości.Następnie udaliśmy się do Bazyliki Narodzenia Pańskiego. Tuż pod prezbiterium znajduje się Grota Narodzenia Pańskiego i oczywiście trzeba swoje odstać w kolejce, ale każdy ma okazję wejść do Groty i podjeść do Srebrnej Gwiazdy - miejsca narodzenia Jezusa. Mimo, że  z ogrodnictwem nie ma nic wspólnego to wstawiam dla mnie szczególne zdjęcie Srebrnej Gwiazdy.

 

Pod wieczór udaliśmy się do Bajt Sahur, miejscowości na południe od Jerozolimy, gdzie leży kolejne sanktuarium chrześcijańskie zwane Polem Pasterzy. Miejscowi utrzymują się z turystyki i po mszy św oczywiście udaliśmy się na zakupy. Można tu kupić piękne wyroby z drzewa oliwnego, jakże mogło być inaczej - kupiłam sobie na pamiątkę małą szopkę. Za to była jedna taka za 11 tys $ wielkości ok półtora metra średnica i ok jeden metr wysokości. Zaczęłam się śmiać, że sobie ją kupię i znajoma od razu mi powiedziała, jak ja ją kupię to ona mi ją na plecach zaniesie do autobusu. :)











1 komentarz:

  1. Ciekawa była Twoja wycieczka. Strąk z Twojego opisu leży też u mnie na talerzu z "suszkami"- pamiątkami. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń